poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział IV - Noc Szczerości.

Rozdział dedykuję pewnej dziewczynie, która w  bardzo brutalny sposób zmusiła mnie do wstawienia go przedwcześnie!
Nie jestem z niego zadowolona, ale mam nadzieję, że spodoba się on chociaż jednej osobie :)


Remus omiótł wzrokiem sypialnię. Mieli dziś z Syriuszem to szczęście, że trafili na małą sypialnie, w której nie było zbyt wiele pracy. Tak naprawdę zajęło im to zaledwie dwie godziny; opróżnili szafki ze starych pamiątek, umyli okna, wymienili pościel na świeżą i wywietrzyli pokój.
- To co, pijemy? - zapytał Syriusz, podchodząc do przyjaciela – Będąc ostatnio w piwniczce, znalazłem całą skrzynkę Ognistej Whiskey. Nie twierdzę, że mogłaby się tutaj zmarnować, ale szkoda też, żeby leżała bezczynnie.
- Wybacz Syriusz, ale nie dzisiaj. Mam jeszcze trochę pracy...
- Ciągle tylko praca, praca, praca. Wpadniesz w depresję, jeśli się trochę nie wyluzujesz.
- Niedługo jest pełnia, a jeśli nie skończę tłumaczenia na czas, mogą zerwać ze mną umowę.
- Jak chcesz. Wieczorem na kolacje wpadną Tonks i Gab. Mam nadzieję, że chociaż one nie będą takie nudnie odpowiedzialne – wymarkotał, ale widząc, uśmiech na twarzy przyjaciela szybko dodał – Ani słowa! Nie rozumiem, dlaczego ubzdurałeś sobie, że między mną, a Gab coś jest.
Wilkołak prychnął lekceważąco i wzruszył ramionami.
- Zwierzęcy instynkt.
- Od kiedy ty się taki żartobliwy zrobiłeś?

- No więc przeanalizowałam wczoraj te raporty – zaczęła Tonks – i nie znalazłam żadnych wskazówek. Harley Grenfid, przykładny obywatel, ojciec trójki dziewczynek, w zawodzie aurora od piętnastu lat...
- U mnie podobnie. Nic, co mogłoby nam w jakiś sposób pomóc – westchnęła Sara – Miranda Laveress, młoda dziewczyna, ledwo po szkoleniach.
- Na brodę Merlina, u mnie to samo! Amanda Clavis, kobieta pod czterdziestkę. Wdowa, bezdzietna. W ten sposób do niczego nie dojdziemy! - dodał zawiedziony Daniel.
- Gdzie podziewa się Chris? - Tonks spojrzała po współpracownikach – Może on coś znalazł.
- Pewnie zaraz przyjdzie. Jak myślicie, co powinniśmy zrobić dalej? Myślę, że rozsądnie byłoby sprawdzić ten teren...
- Laveress i Grenfind także tylko sprawdzali ten teren – wtrąciła Sara – I ślad po nich zaginął.
- No dobrze. Mamy domniemane miejsce zaginięcia. Powinniśmy zebrać wywiad od ich najbliższych i wszystkich tych, co kontaktowali się z nimi chwile przed zaginięciem...
- Ale jeśli to nie wyjdzie, będziemy musieli zabrać się za... - zaczął narzeczony kobiety, jednak przerwało mu wtargnięcie Chrisa.
- Mam coś! Mam! - wysapał, rzucając teczkę na biurko koło aurorów i opadając na krzesło przy Tonks – Posłuchajcie... Ten mężczyzna, Colin Doyle. Mugolak. Miał przed sobą karierę w reprezentacji Anglii w Qudditchu, ale przez pewien tragiczny wypadek musiał zrezygnować ze sportu. Nie było w tych aktach zbyt wiele na jego temat, dlatego postanowiłem poszukać głębiej – wyrzucił z trudem, uśmiechając się miło do wszystkich.
- I? - pośpieszyła go Sara.
- I... tu się zaczyna najciekawsza część. Wiecie, facet bardzo wcześnie został ojcem. Matka dziewczynki zostawiła ich samych, ale mała Anabelle była dla naszego zaginionego całym światem. No i wtedy... ten wypadek, przez który zrezygnował z kariery ścigającego... jego córeczkę zagryzł wilkołak. Greyback. Rozumiecie to? Trzyletnią dziewczynkę – przez jego twarz przebiegł grymas bólu – Porzucił sport i zajął się karierą aurora. O tutaj, w jego aktach, spójrzcie „Specjalista od polowań na wilkołaki" Najlepszy w swoim fachu.
- Więc jednak wilkołaki – mruknęła Tonks.
- W dodatku Greyback...
- Dlaczego ministerstwo nie może go zlikwidować? Nie sądzę, aby ktoś po nim płakał. Ta bestia skrzywdziła już tyle ludzi...
- Wiesz, jak ministerstwo do tego podchodzi. Niby wszyscy wiemy, że wilkołaki to zawsze typy spod ciemnej gwiazdy i chyba każdy przykładny obywatel chciałby wytępić te stworzenia. Ale chroni je to durne prawo. „Przemieniony" ... Jakby to coś zmieniało! Zabił? Zabił. Pogryzł? Pogryzł. Nawet ministerstwo boi się go tknąć! Więc nie rozumiem, dlaczego jeszcze znajduje się ktoś, kto broni tych potworów.
- Nie ma co generalizować – powiedziała ostrożnie Tonks – Na pewno są wśród wilkołaków porządni i odpowiedzialni ludzie. Ale nie ukrywam, że według mnie wilkołaki są przerażające i choć to okropnie przykre, powinny się trzymać z dala od społeczeństwa.

Molly krzątała się po kuchni, co jakiś czas machając różdżką w różne kąty. Skończyła właśnie nakrywać do stołu, kiedy do kuchni weszli Syriusz z Gabriellą i Remus z Tonks. Zaraz za nimi podążali Artur, Fred, George, Giny, Ron i Hermiona.
- Siadajcie, siadajcie! - zawołała wesoło – Fred, George, zanieście do stołu misy z zupą. Ron, Giny, Hermiona – zajmijcie się resztą półmisków.
Jak na komendę cała młodzież ruszyła do podania posiłków. Dorośli zasiedli po obu stronach stołu.
- Udało ci się już znaleźć sposób na pozbycie się Dursleyów, prawda? - Zapytał uprzejmie Artur, Tonks. Aurorka ochoczo pokiwała głową.
- Oczywiście. Wysłałam im zawiadomienie o wygraniu konkursu na najładniejszy trawnik w okolicy. Chociaż tak naprawdę ja napisałam tylko list. Pomysłodawcą był Syriusz.
- Doprawdy, świetnie rozegrane. Na pewno Moody jest z was dumny.
- A on może czuć coś oprócz irytacji? - rzucił zadziornie Syriusz, przysuwając się bliżej do Gabrielle. Na jego słowa w kuchni rozbrzmiał śmiech.

Po kolacji wszyscy posprzątali naczynia i cała rodzina Weasleyów z Hermioną rozeszli się do swoich pokojów. Jakiś czas później czwórka przyjaciół siedziała podpita i roześmiana. Syriusz zaległ oparty plecami o sofę, na której miejsca zajęły Tonks i Gabrielle, a Remus siedział spokojnie na fotelu. Każdy z nich trzymał w dłoni po szklance jasnobrunatnego płynu.
Lupin z rozczuleniem spojrzał na dwójkę swoich przyjaciół. Gabrielle właśnie zanurzyła dłonie w bujnej czuprynie Syriusza, a on nie protestował. Przyglądali się sobie w tak zabawny sposób, że wilkołak poczuł, iż zaraz może wybuchnąć śmiechem. Po chwili podchwycił równie rozbawione spojrzenie Tonks.
- No, no – powiedziała aurorka podnosząc się z miejsca – To ja już pójdę do domu. Chciałabym wrócić przed świtem.
- Coś ty! - zareagował szybko Remus – Chce ci się wracać? Pada, jest późno, a stąd do ministerstwa nie jest też tak daleko, więc bez problemu mogłabyś sobie jutro poradzić z dotarciem do pracy. Myślę, że nasz zakochany kundel nie będzie miał nic przeciwko, abyś przenocowała w pokoju Dromedy.
- Słyszałem – burknął Syriusz, nie zaszczycając swojego przyjaciela spojrzeniem; zbyt bardzo był pochłonięty rozmową z Gab.
- Tak więc może odprowadzić cię do pokoju? - zapytał, wstał i wyciągnął w jej stronę ramie. Przez chwilę się chwiał, a w głowie mu szumiało. Nie czuł się pijany, ale z pewnością nie był także trzeźwy.
-Nie mam co prawda piżamy... ale w szafie mamy widziałam koszule nocną. Powinna być dobra... no więc... Postanowione! Z przyjemnością posłużę się twoim ramieniem – odparła aurorka chwytając ramię wilkołaka.
Wchodzili po schodach, starając się zachować ciszę. Było to trudne, bo wypity alkohol poważnie uderzył im do głowy. Wdrapywali się więc nieporadnie, co chwilę parskając śmiechem i uciszając się nawzajem.
Gdy przystanęli przy drzwiach Andromedy, Remus oparł się o ramię Tonks, tłumiąc śmiech.
- Hej, obudzisz wszystkich! - zawołała, klepiąc przyjaciela w pierś. Podniósł na nią swój rozbiegany wzrok i mruknął:
- Ils comprendront, ma madame*
- Co takiego? - powiedziała z uśmiechem – Remusku, chyba ci się języki pomyliły.
- Jak pomyliły? - zapytał zdziwiony. Stanął wyprostowany przed nią, udając powagę, wyciągnął język i dotknął go palcem – To wciąż mój język.
- Jesteś niemożliwy.
- Wiem – powiedział już przytomniej – Wybacz mi te wygłupy. Stara głowa już nie taka mocna jak za młodu.
- Jaka stara? Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam – Remus oparł się plecami o ścianę – Upewniłem się, że dotarłaś bezpiecznie na miejsce, więc mogę się już spokojnie oddalić. Dobranoc – dodał, ale zanim zdążył odejść, kobieta złapała go za rękaw koszuli. Odwrócił się ponownie w jej stronę i stwierdził, że ich twarze znajdują się zbyt blisko. I być możne odsunąłby się, gdyby nie to, że Ognista Whiskey namieszała mu nieźle w głowie.
- Ile masz lat? - zapytała ciekawsko.
- No cóż – szepnął, nachylając się do jej ucha – Skończyłem siedemnaście lat... jakiś czas temu.
- Dobra, dobra. No ile?
- Dobijmy targu. Powiem ci, ale zaoferuj mi coś.
- No wiesz co? Syriusz mi powie za darmo! - Tonks zawołała z udawanym wyrzutem, krzyżując ręce na piersi, ale w jej oczach zajaśniały zadziorne ogniki.
- Wtedy nie będzie zabawy – odparł z uśmiechem mężczyzna.
- Remusku – zaśmiała się różowo-włosa, zarzuciła mu ręce na szyje i wtuliła głowę w jego obojczyk – Proszę.
- Ja... - zawahał się wilkołak.
Remus odsunął od siebie Tonks i spojrzał w oczy przyjaciółki. Zobaczył w nich bezgraniczne zaufanie. Z goryczą stwierdził, że gdyby tylko dowiedziała się kim... a raczej czym jest, zdecydowanie byłaby dużo ostrożniejsza.
- Tonks – powiedział, gładząc jej policzek dłonią. Nachylił się do jej ucha i szepnął – Trzydzieści cztery.
- Staruszek! - zaśmiała się zadziornie kobieta, ponownie delikatnie uderzając przyjaciela w klatkę piersiową.
- Dobra, skoro już wyciągnęłaś ode mnie... - jednak niedane mu było skończyć, bo Dora otworzyła drzwi i wepchnęła go do środka.
Zachwiał się przez chwilę po raz kolejny tej nocy i zakręciło mu się w głowie. Walczył chwile z grawitacją, ale próby utrzymania się w pionie spełzły na niczym, więc runął do tyłu, wprost na miękkie łóżko. Usiadł i ze zdziwieniem w głosie zapytał:
- O co chodzi?
- O nic – powiedziała, siadając obok niego.
- Syriusz i Gabriella, na pewno nie stwierdzą, że to nic. Wiesz, środek nocy, dwójka ludzi zamknięta w mimo wszystko, dość ciasnej sypialni...
- Nie dramatyzuj. Syriusz i Gabrielle zajęci są sobą.
- No dobrze. Ale jednak wyglądasz na zmęczoną, powinnaś położyć się spać, jutro jak sadzę, idziesz do pracy?
- Nie. Pracujemy nad zaginięciem. Spotkać mamy się dopiero za parę dni, jak na razie, każdy z nas ma dokładne wytyczne co ma przeszukać.Ale proszę, nie gadajmy o pracy, nie chcę teraz o tym myśleć – powiedziała, a Remus kiwnął głową. Tonks posłała mu uśmiech i skrzyżowała nogi na łóżku łapiąc jego chłodną dłoń – Zrobimy sobie noc szczerości?
- Noc szczerości? - zapytał z powątpiewaniem.
- Tak. Szczerość za szczerość. Wszystko zostaje między nami – widząc zawahanie się mężczyzny, dodała – No dobrze. Zaczynaj. Zapytaj, o cokolwiek zechcesz.
- Cokolwiek? No dobrze... Twój... ulubiony rodzaj ciastek?
- Możesz, zapytać mnie o cokolwiek chcesz, a pytasz mnie o mój ulubiony rodzaj ciastek? - zapytała szczerze zdziwiona, ale po chwili widząc zmieszanie na twarzy mężczyzny, ze śmiechem odparła – Maślane. Zdecydowanie.
- Ulubione ciastka mogą naprawdę wiele powiedzieć o człowieku.
- Tak? Więc co mówią o mnie?
- Wybierane są najczęściej przez osoby inteligentne o niezwykłym uroku osobistym. Ludzie ci, potrafią działać pod presją czasu i są świetnymi pracownikami. Zgadza się, prawda?
- Tak mi się wydaje... A twoje, jakie są? I co oznaczają? - zapytała Tonks wpatrując się szczerze zaintrygowana w Remusa.
- Kocham owsiane ciastka. I z tego, co czytałem, oznaczają, że jestem tradycjonalistą, czasem nawet wydaje się zbyt staroświecki... Ale cenię sobie ład, harmonię i rodzinę. I to by się zgadzało.
- No pięknie. Kto by pomyślał, że zwykłe ciastka pozwalają lepiej poznać człowieka.
- Takie już uroki psychologii. Byle bzdura potrafi zdradzić to, kim jesteśmy – Mężczyzna wzruszył ramionami.
- No dobrze. Ale kończąc temat ciastek, bo robię się głodna; Mogę teraz ja zapytać cię o coś?
- No, pewnie – powiedział po chwili nieprzekonany. Ale widząc wahanie na twarzy Tonks, dodał pewniej – Tak. Zapytaj mnie o cokolwiek chcesz.
- Dlaczego masz na twarzy blizny?
Remus zamarł. Poczuł, jak zatrzymało mu się serce, a jego ciało ogarnęła gorączka. Nie może jej skłamać. Szczerość to szczerość. Ale jak ma to ubrać w słowa? A, bo wiesz, tak wyszło, że się podrapałem... albo pogryzłem. W sumie nawet tego nie pamiętam; Może dlatego, że byłem wtedy przemieniony w cholernego wilkołaka?
- Remusie – powiedziała cicho Tonks, gładząc dłoń przyjaciela. Widząc przerażenie na twarzy przyjaciela poczuła się zawstydzona swoją bezpośredniością – Przepraszam. Nie powinnam...
- N-nie, szkodzi – szybko powiedział, próbując się uśmiechnąć. Nie wyszło mu to jednak zbyt dobrze, więc zamknął oczy i westchnął ciężko.
Tonks widząc, że jej przyjaciel nagle zbladł, próbowała wycofać się z pytania o to. Nagle poczuła kolejną falę wstydu i wyrzutów sumienia. Nie powinna pytać o to wprost. Najwidoczniej było to coś niezwykle bolesnego dla Remusa. Była na siebie wściekła, za to pytanie. Nie powinna była tyle pić, bo za każdym razem, gdy, chociaż trochę przesadzi, nie potrafi nad sobą zapanować.
- Zmieńmy temat... - zaproponowała nieśmiało.
- Nie. Powinienem był ci już dawno o tym powiedzieć – szepnął, nie patrząc na jej twarz.
Złapał przyjaciółkę za dłoń i mocno uścisnął. Po chwili Tonks oddała uścisk, jakby chcąc dodać mu tym gestem odwagi. Chciał jeszcze przez chwilę nacieszyć się ciepłem jej dłoni. Nie oczekiwał nawet, że po tym, co zaraz jej powie, Tonks będzie chciała jeszcze kiedykolwiek z nim porozmawiać – Prędzej czy później byś się o tym dowiedziała. Ja... ja jestem wilkołakiem. Stąd te wszystkie blizny – powiedział bardzo cicho, podnosząc na nią załamany wzrok.
Tym razem to Nimfadora poczuła, jak robi jej się słabo. Spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem i mimowolnie puściła dłoń przyjaciela. Po chwili zrozumiała jak wielkim było to błędem.
- Przepraszam – szepnął, podrywając się z łóżka – Przepraszam! - zawołał zrozpaczony i wypadł z pokoju.
- Remus... - szepnęła Tonks, gdy jej przyjaciel pośpiesznie wybiegł z pokoju. Czuła narastającą w gardle gulę. 
Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciel... Jest zbyt dobry na bycie wilkołakiem! W życiu nie pomyślałaby, że ten spokojny, poukładany, pracowity i niezwykle inteligentny mężczyzna może być wilkołakiem. 
Zrozpaczona rzuciła się na łóżko, wciskając twarz w poduszkę. Po chwili po jej policzkach zaczęły płynąć słone łzy smutku i współczucia.
- Remusku... - wyszlochała w poduszkę.

Wpadł do swojej sypialni niczym burza i uderzył pięścią o biurko. Warknął ze wściekłością, ale po chwili osunął się po ścianie na podłogę. Ukrył twarz w dłoniach, a przed jego oczami, wciąż na nowo pojawiała się zaskoczona twarz Tonks. Wiedział, że już po wszystkim. Gdzieś głęboko w nim tliła się nadzieja, że to niczego nie zmieni w ich relacji. Był naiwnym głupcem. Przez chwilę miał wrażenie, że na jej twarzy pojawiło się obrzydzenie jego osobą. 
Co on sobie myślał! Że go zrozumie? Dobrze wiedział, jakie podejście do wilkołaków mieli ludzie... mógł skłamać. Wymyślić jakąś historyjkę, jak to jego twarz została poharatana podczas pojedynku. Mógł, ale nie zrobił tego. Nie potrafił okłamać Tonks.
Podniósł się załamany z podłogi i położył na łóżku. Leżał bardzo długo, rozmyślając o tym, co czuje teraz jego przyjaciółka. Powinien był wcześniej jej o tym powiedzieć. Nie zbliżyliby się do siebie tak bardzo i nie doszłoby do tego okropnego epizodu. Rozmyślał nad tym wszystkim, aż do pokoju zaczęły przedzierać się pierwsze promienie słońca.

* Zrozumieją, moja pani.

8 komentarzy:

  1. Nie mogłaś się powtrzymać od tego pierwszego co ? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Remus. Nadzieja nie jest naiwnością. Miał prawo wierzyć, że jego przyjaciółka (mimo że zna ją tak krótko) zaakceptuje go takim, jakim jest.
    Rozdział bardzo dobrze mi się czytało i mam ochotę na więcej. Czy jak bardzo ładnie Cię poproszę, to dodasz szybciej następny rozdział? Nie każ wyczekiwać do piątku. Nie dożyję. To jest najgorszy tydzień od początku września.
    Ale nie będę Ci marudzić o moich nieszczęściach.
    Podoba mi się wizja Syriusza jako "zakochanego kundla". Tylko strasznie szybko rozwijasz tę ich miłość. To dopiero czwarty rozdział, a oni już nie mogą się od siebie oderwać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Byłam trochę zaniepokojona, że cały rozdział wyszedł trochę sztucznie :)
      Myślę, że w środę może pojawić się następny rozdział, specjalnie dla Ciebie!
      Faktycznie, chyba trzeba przystopować trochę znajomość Syriusza i Gab, bo kto wie co dalej z tego wyniknie :) Nie ma tak słodko, trochę problemów im się przyda:)

      Usuń
  3. Oj, oj robi się ciekawie. Remus to jest naiwny ale dlatego że myśli, że Tonks się od niego odwróci. No bo nie zrobi tego prawda? Syriusz jak zawsze na ostro hihi. Nie mogę się doczekać next'a . Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo ciekawy, między Tonks i Remusem zaczyna się coś dziać. Pomysł na noc szczerości bardzo interesujący. Szkoda tylko, że zostało to tak szybko zakończone - ale wtedy mogłoby wyjść to nieco sztucznie. Pytania o blizny zazwyczaj cisną się ludziom na usta, a w takich okolicznościach trudno nie zapytać.
    Tonks się od Remusa odwrócić nie może i tego nie zrobi. Przecież ją znamy ;) Jeszcze wszystko będzie dobrze! Oby.
    A tak poza rozdziałem - o ile, oczywiście, planujesz pociągnąć opowiadanie tak daleko - zamierzasz ich uśmiercić? Tj. Remusa, Tonks i Syriusza.
    Pozdrawiam, AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym razem boję się, że zanudzę czytelnika opisami, dlatego czasem wszystko tak szybko kończę. Pozostaje mi liczyć, że z czasem (ćwicząc rzecz jasna) będzie coraz lepiej :)

      Co do opowiadania - Nie mam pojęcia jak daleko zabrnę w tym opowiadaniu. Z pewnością do sceny ślubu Remusa i Tonks, ale czy będę pisać dalej - na ten moment ciężko mi określić. Natomiast co do śmierci Syriusza - wszystko okaże się w swoim czasie :D
      Pozdrawiam i dziękuję ślicznie za wszelkie komentarze.

      Usuń