sobota, 20 lutego 2016

Rozdział XI - Ian.

Tygodnie mijały szybko. Nim ktokolwiek się zorientował, nadszedł koniec sierpnia.
W Zakonie, przez ten cały czas wiele się zmieniło. Doszło kilkoro nowych członków, co wszystkich cieszyło. Wśród nowicjuszy był również cudownie uratowany przez Tonks Ian.
Ian już od początku pokazał się wszystkim z najlepszej strony. Przystojny i pomocny młodzieniec prawie od razu stał się maskotką wszystkich pań w Zakonie. Wszystkich, bez względu na status matrymonialny.
Jednak ze wszystkich kobiet, jedna była nim wyjątkowo zauroczona. Nimfadora Tonks ochrzciła go w myślach ideałem i za każdym razem, gdy ów ideał cokolwiek do niej powiedział, o cokolwiek ją poprosił – musiała się zmierzyć z wypiekami i drżeniem głosu.
Iana również polubili panowie. Prawie wszyscy, można by rzecz. Tylko jeden, spokojny mężczyzna nieśmiało przebąkiwał przyjacielowi, że coś z cudownie odratowanym ideałem jest nie tak. Nie chciał rzecz jasna wyjść na zazdrośnika, bo w żadnym wypadku zazdrosny o chłopaka nie był. Ale w Ianie było coś, co Remusowi nie mogło dać spokoju. Coś w jego zachowaniu, mimice czy tonie głosu poważnie go niepokoiło.
- Zaraz zacznie się zebranie, więc dobrze by było, gdyby wszyscy już się zebrali – oznajmił Artur, zasiadając na swoim miejscu.
- Syriusz jest razem z Harrym, pewnie zaraz przyjdzie – powiedział Remus.
- Mmm, Gabriela mówiła coś, że nie jest w stanie się dzisiaj pojawić. Dostała ekstra dyżur w sklepie, muszą przygotować go na rok szkolny. Ale poinformowała o tym Szalonookiego – dodała Tonks kończąc kanapkę. Cały dzień wraz z współpracownikami przeszukiwali las na obrzeżach Londynu i jedyne co udało im się znaleźć to naszyjnik, który prawdopodobnie należał do jednej z zaginionych osób.
Sytuacja z aurorami była coraz bardziej napięta i frustrująca, ponieważ mimo usilnych prób nie mogli poradzić sobie z tą sprawą. Akta zaginionych wszyscy zaangażowani znali już na pamięć, mieli zeznania wszystkich, którzy mogli mieć do czynienia z tą historią. Również badanie terenów na nic się zdało, mimo że w okolice White Valley zagłębiali się jeszcze parokrotnie. Tym razem nawet i po wilkołakach nie było żadnego śladu. To wszystko sprawiło, że Scrimegour miał zamiar zamknąć całą tę akcję i wrzucić do teczki z napisem „Nigdy nierozwiązane"
Tonks jednak nie chciała na to pozwolić i usilnie upierała się przy coraz to nowszych pomysłach, które niestety nie przynosiły żadnych efektów.
Przez to wszystko, kobieta spała i jadła coraz mniej, ale również zaniedbywała przyjaciół.
Ostatnio jednak postanowiła to zmienić i ku uciesze Syriusza, Remusa i państwa Weasley coraz więcej czasu spędzała na Grimmuald Place. Głównie pomagała w doprowadzaniu Kwatery do porządku. I może dom nie był okazem czystości, przebywanie w nim, po zakończeniu sprzątania, stało się przyjemne. Była to rzecz jasna zasługa wszystkich tych, którzy w pocie czoła, ciężko i wytrwale pracowali przez cały ten czas.
Z pokoi poznikały pajęczyny, szyby były trochę bardziej przejrzyste, dzięki czemu do domu wpadało więcej światła. Pomieszczenia były przewietrzone i w miarę możliwości oczyszczone ze wszelkich zaśmiecających je gratów.
Mogłoby się zdawać, że wszystko układało się całkiem w porządku. Od śmierci Davida z rąk śmierciożerców, nic złego się nie wydarzyło – ani w Zakonie, ani w świecie magii. Jedynie Syriusz, im bliżej było do roku szkolnego, tym gorszy miał humor. Remus również stał się trochę bardziej poważny i spokojniejszy.
Za to Ian skutecznie zabawiał wszystkich w Zakonie. Wszędzie było go pełno. Był żywiołowy i roztrzepany, ale na swój uroczy, niesamowity sposób.
Tonks świetnie zdawała sobie sprawę, że parę młodych kobiet w zakonie z wielką przyjemnością by się nim zajęło. Wśród nich była również Ginny.
Nie, żeby czuła się zazdrosna. Ale cieszyła się, gdy zostawali z Ianem sam na sam, bo czuła, że cała jego uwaga skupiona jest właśnie na niej.
Był taki szarmancki i przystojny. Świetnie latał na miotle, znał się na wielu...
- Halo! – Kobieta ocknęła się z amoku, gdy przed oczami przefrunęła jej czyjaś dłoń – Matko, Tonks, co się z tobą ostatnio dzieje? – zapytał Chris, siadając obok niej. Zmarszczył czoło i przyglądał się aurorce z zaniepokojeniem.
Remus zajmujący miejsce naprzeciw nich posłał przyjaciółce zatroskane spojrzenie, ale nic nie powiedział.
- Ze mną? – powtórzyła tępo kobieta.
- Jesteś spowolniona jak połamana miotła – powiedział auror i skrzywił się, a na jego twarzy pojawiły się małe zmarszczki.
Kobieta roześmiała się na słowa przyjaciela.
- Zamyśliłam się.
- Ciężko było nie zauważyć – burknął auror, ale ich rozmowę przerwało wtargnięcie Szalonookiego.
Za nim, jak na skazanie, szło kilkanaścioro osób. Wśród nich Tonks dostrzegła Syriusza.
Black ruszył w ich stronę i zasiadł obok swojego przyjaciela. Minę miał nachmurzoną, a ręce skrzyżowane na piersi – przypominał małego, obrażonego na cały świat chłopca.
- Witam wszystkich. Nie mam zbyt wiele czasu, więc łaskawie zajmijcie swoje miejsca i miejmy to już z głowy – wycharczał stary auror.
W kuchni zapanował chaos, słychać było szuranie odsuwanych krzeseł i szmer rozmów. Ale po krótkiej chwili wszyscy zgromadzeni znaleźli sobie miejsce i nastała cisza.
- Jak doskonale wiecie, jutro zaczyna się nowy rok szkolny i nie możemy pozwolić na to, aby Potter udał się tam bez odpowiedniej straży... - oznajmił Alastor swoim donośnym głosem i zaczął przedstawiać plany Zakonu na najbliższe dwa tygodnie.
Zebranie się dłużyło, przynajmniej w odczuciu Remusa. Wilkołak nie bardzo potrafił się skupić na przemówieniu starego aurora, bo całą jego uwagę zajmowała postać Iana siedzącego na stołku pomiędzy Strugisem, a Damianem.
Wpatrywał się w jego ściągniętą skupieniem twarz i po raz kolejny poczuł, że z tym mężczyzną jest coś nie tak. Nie, żeby go nie lubił. Cieszył się, że jest ich w Zakonie coraz więcej, ale nie potrafił mu do końca zaufać. Coś w jego stylu chodzenia, w jego zapachu było nie w porządku i podpowiadał mu to jego zwierzęcy zmysł.
Co prawda teraz węch i słuch nie miał tak wyostrzony jak zaraz przed czy po pełni, ale nauczył się polegać na swojej – nieszczęsnej – wilczej naturze.
Gdy wgapiał się tak w młodego mężczyznę, ten gwałtownie spojrzał w jego stronę. W jego oczach nie było niczego dobrego – czaiło się tam jakby jakieś dziwne zło.
Ian otworzył usta w kpiącym uśmieszku, ukazując swoje białe ostre uzębienie. Nie wyglądało ono może jak wampirze, ale było w nim coś...
Zwierzęcego.
Remus wyprostował się jak rażony piorunem, czym zwrócił na siebie uwagę Syriusza. Przyjaciel chciał mu coś powiedzieć, ale Lupin ruchem ręki nakazał mu być cicho.
Po kręgosłupie przebiegły mu ciarki, ale nie spuszczał czujnego wzroku z młodzieńca. Ten jednak znudzony postacią huncwota ponownie skupił swoją uwagę na Alastorze.
Jak mógł się nie zorientować?! Ostatnia pełnia... Ian nie pokazywał się po niej dłuższy czas w Zakonie. Z powodów rodzinnych. Jasne. Ponadto był szybki i sprawny – ale nie w sposób, w jaki większość młodych mężczyzn jest.
Postanowił jednak najpierw potwierdzić swoje domysły, zanim z kimkolwiek podzieli się tym szokującym odkryciem.
- Wszystko w porządku? – zapytał Syriusz i zmarszczył czoło.
- Tak – odszepnął Remus.
- Jesteś blady...
- SYRIUSZ, CZY JA CI NIE PRZESZKADZAM?! – Warknął Szalonooki posyłając nienawistne spojrzenie w stronę Łapy.
- Nie, panie profesorze – powiedział z ironią Syriusz i przewrócił oczami. Zaraz poważnym tonem dodał – Wybacz, Alastorze.
- I tak kończymy – burknął Moody – Więc Lupin odpowiadasz za Freda i George'a. Artur twoją działką są Ron i Hermiona. Molly i Tonks, wy zajmujecie się Harrym. Ja transportuje bagaże. I UWAŻAJCIE, ŻEBY NIKT ZA WAMI NIE SZEDŁ NA PERON! Nie potrzebujemy kłopotów. Zebranie zakończone – dodał swoim wiecznie zdenerwowanym głosem. Podniósł się i z cichym „do widzenia wszystkim" pośpiesznie wykuśtykał na zewnątrz.
- Ja już pójdę do siebie – mruknął Syriusz i smutnym krokiem, nim ktokolwiek zdążył zareagować, wyszedł z pokoju.
- Martwię się o niego – powiedziała Tonks podchodząc do Remusa.
Ostatnio trochę się od siebie oddalili, ale liczyła, że niedługo będzie w stanie wynagrodzić mu to, że nie poświęcała zbyt wiele uwagi ich przyjaźni. Remus znał sytuację, w jakiej znalazła się młoda aurorka, więc nie komentował tego, co się między nimi działo. Nimfadora uwielbiała w nim to, że nie zadawał pytań. On po prostu był niezwykle wyrozumiały. Ale Tonks czasami udawało się zauważyć w oczach mężczyzny jakąś dziwną, niezrozumiałą dla niej tęsknotę. W tamtych momentach chciała wtulić się w ramiona przyjaciela, w których czuła się taka bezpieczna. I spokojna.
- Chciałby, żeby Harry z nim został – odpowiedział jej. Ton jego głosu był opanowany, ale słychać było, że i on martwi się o Syriusza.
- Ale Harry musi wrócić do Hogwartu...
- No właśnie. Artur i Molly się wyprowadzą, Harry'ego nie będzie, a on zostanie sam.
- Wcale nie – zaoponowała aurorka – Przecież ma ciebie, a ja staram się was odwiedzać...
- Tonks, przecież wiesz, że to nie wystarcza. Ja często wychodzę na patrole, a ty przecież masz własne życie. Syriusz zostaje tutaj całkowicie sam. A wiesz, jak nienawidzi tego miejsca. Czuje się tutaj jak w klatce, opuszczony i uwięziony.
- Chciałabym mu jakoś pomóc... - powiedziała smutno aurorka.
- Ja też, słońce – odparł Lunatyk i objął swoją przyjaciółkę ramieniem – Już niedługo zostanie uniewinniony i wszystko się ułoży. Zobaczysz, jeszcze wszystko będzie dobrze.
- Tak myślisz?
- Jestem tego pewien – Remus przyciągnął mocniej Tonks do swojej klatki piersiowej, a ona jak mała dziewczynka, wtuliła się w jego ramię. Stali tak chwilę objęci, a Lupin czuł jak przyjemne ciepło zawładnęło całym jego ciałem. Serce mu przyśpieszyło, bo mając Dorę w ramionach czuł się naprawdę cudownie.
- Ekhm – wilkołak usłyszał niezwykle drażniący głos Iana. W tamtej chwili szczęście ustąpiło miejsca złości i irytacji – Wybaczcie – powiedział z uśmiechem na twarzy – Tonks, czy mogę odprowadzić cię do domu?
- Ja... Ja miałam zostać na noc... - zająkała się aurorka i wyswobodziła z ramion Remusa. Lunatyk poczuł, jak ogarnia go rozgoryczenie, ale posłusznie odsunął się od przyjaciółki.
- Am, skoro tak...
- Ale myślę, że lepiej będzie, jeśli pójdę do domu! Muszę się przygotować na jutrzejszą misję i ee... Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz mnie odprowadzić.
- Cudownie - powiedział młody mężczyzna i uśmiechnął się szeroko.
- Tylko pójdę pożegnać się z Molly i możemy ruszać.
- No dobrze, czekam na ciebie – odparł Ian.
Dora złożyła na policzku Lupina delikatny pocałunek i chcąc pożegnać się z tymczasową gosposią, wybiegła z pomieszczenia. Remus i Ian zostali sami w kuchni, gdzie atmosfera natychmiast zgęstniała.
- Ian, wiem, że to nie na miejscu pytać... - zaczął nieśmiało Remus, przerywając ciszę. Nie bardzo wiedział, jak ma zacząć ten temat. Był przekonany, że mężczyzna wie o jego wilkołactwie, więc liczył na to, że dzięki temu łatwiej będzie mu się przed nim otworzyć.
- No? – mruknął lekceważącym tonem młodzieniec. Dla kogo jak dla kogo, ale dla Remusa był on bardzo nieprzyjemny.
- Czy ty... jesteś wilkołakiem? – zapytał szybko Lunatyk i od razu tego pożałował.
Twarz mężczyzny z bezuczuciowej zmieniła się na wściekłą. W oczach zapłonęła mu czysta nienawiść i Remus mimowolnie cofnął się o krok.
- Skąd wiesz? – wysyczał przez zęby młody mężczyzna, zbliżając się do blondyna.
Lupin chwycił różdżkę w dłoń, będąc przygotowanym na wszystko.
- Wilkołak wilkołaka pozna.
- Nie waż się komukolwiek o tym powiedzieć! – wrzasnął wściekły Ian i zaszarżował w stronę Remusa. Złapał go za koszule i potrząsnął nim.
- Przecież doskonale wiesz, że powinieneś poinformować ludzi w Zakonie o tym! – zaprotestował Lupin.
- Nie radziłbym ci mieszać się w nieswoje sprawy, bo stanę się twoim najgorszym przekleństwem. Rozumiesz?!
- Nie zastraszysz mnie, Ian – powiedział twardo Remus, wyszarpując się z uścisku młodzieńca.
Na twarzy ciemnowłosego pojawiła się furia. Ale po upływie kilkunastu sekund ochłonął i całkiem spokojnym tonem dodał.
- Lupin, lepiej pilnuj swojego ogona, dobra?
- Chciałem ci tylko pomóc! – zaoponował huncwot.
- Nie potrzebuje twojej pomocy. Nikt nie musi o tym wiedzieć, jasne? – prychnął młodzieniec – To tylko i wyłącznie moja sprawa.
- Jeśli tylko będziesz chciał pogadać...
- Nie będę chciał – uciął chłodno i ruszył w stronę drzwi – A Dora jest już moja, więc trzymaj się od niej z daleka. Rozumiesz?
- Nie rozumiem... - jęknął cicho Remus i skrywając twarz w dłoniach, opadł na kuchenne krzesło.

17 komentarzy:

  1. Cześć.Muszę się przyznać,że na twojego bloga trafiałam dzisiaj w południe i kiedy zaczęłam go czytać to strasznie mi się spodobał.Przeczytałam rozdziały i stwierdzam,że jest to jeden z najlepszych blogów o Nimfadorze i Remusie jakie czytałam (a przyznaje,że było ich całkiem sporo) i kiedy zobaczyłam,że zawieszasz bloga to zrobiło mi się szkoda tak wspaniałej,dopiero rozkwitającej historii moich ulubionych bohaterów serii Harrego Pottera,ponieważ spotkałam się z opowiadaniami,których właścicielki zawiesiły blogi tylko na chwile,a później już nie powracały do pisania i myślałam,że tutaj będzie tak samo,ale bardzo miło mnie zaskoczyłam kiedy spojrzałam na datę dodania powyższego rozdziału i zobaczyłam tam dzisiejszą datę!
    Biorąc całokształt Twojego bloga jak już wspomniałam wyżej jest genialny i wszystko dzieje się tak jak powinno się dziać (dzieje się to wolno,ale nie staje się to jakieś nudne opowiadanie przy którym można zasnąć,poprostu wszystko jest tak jak powinno być)
    Dzisiejszy rozdział jest bardzo fajnie napisany...fabuła tego rozdziału jest dość tajemnicza,ponieważ ten Ian o ile się nie mylę,skrywa przed Zakonem Feniksa coś więcaj niż tylko to,że jest wilkołakiem,ale to tylko moje przypuszczenia...
    Czekam z bardzo wielką niecierpliwością na kolejny rozdział i mam nadzieję,że będziesz dalej tak genialnie prowadzić ten blog :)
    Życzę duużo weny w pisaniu i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podasz mi może linki do tych blogów o Remusie i Tonks? Ja jakoś nie mogę ich znaleźć.

      Usuń
    2. Dziękuję za tyle cudownych i ciepłych słów. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się kolejnymi częściami. Pozdrawiam! <3

      Usuń
    3. Agusia2003- podam Ci,ale jak wróce ze szkoły ;)

      Usuń
  2. Po miesięcznej nieobecności wracasz w wielkim stylu.
    Zgadzam się z Remusem - ja też nie rozumiem, co tam się, na brodę Merlina, dzieje. Ian ma chyba jakieś problemy psychiczne skoro w jednej chwili zmienia się z czarusia w furiata. Nie wierzę, że to wpływ wilkołactwa. Z nim jest coś nie tak. Czułam to już w poprzednim rozdziale, ale teraz jestem tego pewna.
    Czekam na rozwój sytuacji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno małe pytanie - czy w zakładce z bohaterami pojawi się opis Iana?

      Usuń
    2. Dziękuję! I tak, Ian pojawi się w zakładce, to tylko kwestia czasu :)

      Usuń
  3. Cześć!
    Ciesze się że wreszcie wróciłaś.Ian jest jakiś podejrzany. Ukrywa że jest wilkołakiem i jeszcze przystawia się do Tonks. Remus jest zazdrosny fajnie. Mam przeczucie że on jest po stronie Voldemorta. Czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mnie również cieszy to, że ktokolwiek z mojego powrotu jest zadowolony! :)

      Usuń
    2. Fajny wygląd blogu. :)

      Usuń
    3. Dziękuję :) To mój pierwszy szablon, ale mam nadzieję, że wszystko działa bez zarzutów :)

      Usuń
  4. Super rozdział.
    Jestem ciekawa co zrobi Remus aby udowodnić że Ian jest wilkołakiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas z pewnością się przekonasz. Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  5. Hej, ale się cieszę, że wrócilas :)
    Na początek chce powiedzieć o szablonie. Bardzo fajny. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale czytam na telefonie i mam lekki problem. Chodzi o to, że trudno się czyta, bo albo literki są bardzo małe a tekst idealnie mieści się na ekranie, albo litery są duże ale ciągle muszę jeździć lewo-prawo. Mam nadzieję, że w miarę jasno wytłumaczyłam ;)
    Rozdział super. Od początku nie lubiłam Ian'a, taki podejrzany typek.
    Weny i czekam na ciąg dalszy
    Pozdrawiam RosalieIris 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Za wszystkie błędy w szablonie przepraszam, jeszcze nad nim pracuję. W najbliższym czasie postaram się naprawić wszystko co tam nie styka :) Dzięki za zwrócenie uwagi na ten błąd. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Witam ponownie :) Nie wiem dlaczego, ale z jakiś względów Twój blog tkwi w mojej pamięci i dziś postanowiłam zerknąć czy nie pojawiło się coś nowego. Przyznaję się bez bicia, że nie nadrobiłam rozdziałów, więc ominęłam te bodaj 10 nieprzeczytanych przeze mnie i przeczytałam ten, po prostu, żeby sprawdzić czy jest jakiś progres. I jest! :) Co mnie strasznie cieszy! Wciąż dominują dialogi, ale nie tak przytłaczająco jak wcześniej, panowie zmądrzeli i wydorośleli, jesteś na bardzo dobrej drodze! Mam tylko jedną dodatkową uwagę, na którą zwróciłam teraz uwagę, gdy pojawiły się jakieś opisy - uważaj na powtórzenia. Na początku rozdziału jest ich sporo. Najlepiej odstaw napisany rozdział na parę godzin/dni i wróć do niego po jakimś czasie, świeżym okiem łatwiej wyłapać takie babole. :)
    Trzymam kciuki i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jakiś progress jest. Będę ciężko pracować, żeby było coraz lepiej! Obiecuję. Dziękuję za wszelkie słowa, naprawdę motywują mnie do dalszej pracy nad moimi tekstami. :) Pozdrawiam! :)

      Usuń